Niestety zdarza się, że pomimo najlepszych chęci nie wszystko idzie po naszej myśli. Czasami zdarzają się rozbieżności w rozumieniu tego, co zostało napisane w umowie. Albo tego co nie zostało zapisane.
Autor jest tu na nieco lepszej pozycji niż wydawca, gdyż Ustawa o Prawach Autorskich jest napisana w taki sposób, że interes autora jest w niej ważniejszy niż interes wydawnictwa. Pełno w niej przepisów zawierających zastrzeżenie, że umowa nie może mieć mniej korzystnych dla twórcy, niż podane w ustawie minimum. Jednak mimo wszystko trzeba uważać.
Ogólną zasadą jest to, że Sądem właściwym do rozpatrzenia sprawy, jest sąd właściwy miejscowo dla pozwanego. W erze internetu bez problemu nawiążesz współpracę z wydawnictwem mającym siedzibę na drugim krańcu kraju. To może być źródłem kłopotów, albo niezwykłym szczęściem.
Jeśli stwierdzisz, że wydawnictwo działa wobec Ciebie nie fair, to dochodzenie swoich prawa przed sądem może być uciążliwe. Choć z drugiej strony, jeśli to wydawca będzie miał wątpliwości dotyczące działań autora, to perspektywa wielokrotnych podróży służbowych do odległych sądów może być zniechęcająca.
Przy zachowaniu pewnych warunków, w umowie może być zmieniona wynikająca z ogólnych zasad właściwość terytorialna sądu. Każda strona woli rozstrzygać spory w „swoim” Sądzie.
Od ogólnych zasad są wyjątki. Najnowsza nowelizacja ustawy o prawach autorskich przewiduje dodatkowe, opcjonalne narzędzie do rozwiązywania sporów. Mediacje prowadzone przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).
Niby wygodne narzędzie, bo całość może bazować na wymianie e-maili ze skanami dokumentów, czyli bez ruszania się z domu. Jednak to są mediacje. A mediator, w przeciwieństwie do sądu, nie może narzucić rozwiązania. Poza tym, na mediacje muszą się zgodzić obie strony sporu.
W przypadku, gdy mediacje nie przyniosą skutku, to sprawa jest przekazywana – na podstawie ustawy – do Sądu Okręgowego w Warszawie. Chyba po to, żeby urzędnicy z UKE, pełniący rolę świadków mieli blisko. W wielu przypadkach zmienia to Sąd, który będzie rozpatrywał sprawę. Jeśli w danym przypadku masz łatwiejszy dojazd do Warszawy niż do Sądu, który by rozpatrywał sprawę z pominięciem mediacji, to całkiem dobra wiadomość, ale jeśli dojazd do Warszawy jest trudniejszy…
Przed wyrażeniem zgody na mediacje warto spojrzeć na adresy w umowie i na mapę.