Opublikowano Dodaj komentarz

Na co zwrócić uwagę przy umowie z wydawnictwem cz. 2 Przedmiot Umowy

Na co się umawiamy z wydawnictwem?

Tu rozwiązania mogą być różne. W zależności od tego jak dokładnie zostanie opisany przedmiot umowy, to możemy mieć do czynienia z różnymi typami umów. Dodatkowo każdy typ umowy ma własne uwarunkowania. W praktyce umowa wydawnicza składa się z kilku elementarnych umów.

  1. Umowa o dzieło vs. Umowy o świadczenie usług wydawniczych
  2. Umowa licencyjna vs. Umowa o przeniesienie praw autorskich

Umowa o dzieło

Zawierana w momencie, gdy publikacja nie jest jeszcze gotowa… Zazwyczaj jest ono co najwyżej w początkowym etapie. Wydawnictwo zleca autorowi przygotowanie utworu.

Na tym etapie warto szczegółowo opisać jaka ma wyglądać dzieło. Im bardziej ogólny opis, tym więcej nieoczekiwanych rzeczy może zrobić autor i każdy sąd przyzna mu rację. Jeśli napiszemy w umowie, że chcemy książkę o jabłkach, to możemy spodziewać się: publikacji naukowej z zakresu botaniki, książki kucharskiej albo baśniowego spin-offa do Królewny Śnieżki.

Obok samego opisu książki warto uwzględnić aspekty techniczne procesu wydawniczego:

  • do kiedy autor musi przesłać poszczególne części dzieła
  • ile mamy czasu na wniesienie uwag przez redaktora lub korektora
  • ile czasu ma autor na ustosunkowanie się do uwag zespołu redakcyjnego
  • przy jakim natężeniu rozbieżności można rozwiązać umowę
  • termin wydania
  • harmonogram akcji promocyjnych
  • co się dzieje, gdy nie uzyskamy odpowiedzi w terminie. Warto zapisać w umowie milczącą zgodę autora.

Umowa o świadczenie usług wydawniczych

Tę umowę zawieramy, gdy autor przychodzi do nas z (prawie) gotowym tekstem. Jej zakres może obejmować następujące obszary:

  • Tłumaczenie tekstu
  • Redakcja tekstu
  • Korekta tekstu
  • Przygotowanie utworów pomocniczych (np. ilustracje, projekt okładki)
  • Przygotowanie do druku
  • Przygotowanie ebooka
  • Nagranie audiobooka
  • Druk publikacji
  • Przekazanie egzemplarzy obowiązkowych do bibliotek uprawnionych
  • Sprzedaż nakładu
  • Prowadzenie działań promocyjnych

Każde z tych działań ma swoje specyficzne parametry, które mogą opisywać oczekiwany rezultat. Np. możemy zapisać w umowie, ze ebook ma być wydany w formatach EPUB, MOBI i AWZ3, a wersja papierowa na papierze kredowym formatu A4. Choć tu w przeciwieństwie do opisu utworu w umowie o dzieło brak szczegółów gra na korzyść wydawcy. Warto zadbać, o krótkie terminy akceptacji poszczególnych etapów prac przez autorów, żeby nie mieć problemów z reklamacjami.

Umowa licencyjna

To domyślny stan. Jeśli w umowie nie znajdą się żadne informacje na temat praw autorskich, to przyjmuje się, że przez autora została udzielona licencja niewyłączna na czas nieokreślony na polach eksploatacji niezbędnych do realizacji treści umowy bez praw do udzielania sublicencji wykraczających poza zlecanie działań pomocniczych niezbędnych do wykonania umowy.

Już w poprzednim akapicie pojawiło się kilka określeń precyzujących umowę licencyjną. Pierwszym z nich było określenie licencja niewyłączna. Oznacza to, że autor może w czasie obowiązywania licencji zawierać podobne umowy z innymi podmiotami. Jeśli nie chcemy być jednym z 10 wydawnictw, które będą wydawać tę książkę, to warto zadbać o licencję wyłączną.

Drugim aspektem jest czas obowiązywania licencji. Jest to okres przez jaki wydawnictwo może korzystać z praw do utworu opisanych w licencji. Może być on określony (maksymalnie 5 lat) lub nieokreślony. Umowy zawierane na okres dłuższy niż 5 lat są traktowane jak umowy na czas nieokreślony. Gdy zawieramy umowę na czas określony warto wskazać okres wypowiedzenia umowy. Inaczej jest on natychmiastowy, a nie chcemy, żeby autor mógł wypowiedzieć umowę np. 5 minut po zatwierdzeniu zlecenia przez drukarnię.

Kolejnym tematem są pola eksploatacji. To dość złożone zagadnienie obejmujące ograniczenia terytorialne i techniczne. Możemy mieć np. prawo do wydania ebooka, ale już nie będziemy mieli prawa, do nagrania audiobooka itp. Typowymi polami eksploatacji jest powielanie, modyfikacja, tworzenie utworów pochodnych, sprzedaż dzieła. Najlepiej sobie wypisać je wszystkie i dopiero gdy autor poprosi o wyjaśnienia, to doprecyzować w umowie, że modyfikacja dotyczy tylko redakcji, korekty i składu, a tworzenie utworów pochodnych dotyczy przygotowania okładki, ilustracji i materiałów promujących autora i publikację.

Czasami w umowie pisze się o wszystkich polach eksploatacji. Jednak jest w tym haczyk. Zgodnie z ustawą o prawach autorskich, wszystkie oznacza wszystkie znane obu stronom w momencie podpisania umowy.

Obok tego są ograniczenia terytorialne. Autor może nas uprawnić do działania tylko na ściśle wyznaczonym obszarze. W swoich umowach stosuję raczej klauzule mówiące o prawach do ograniczonej ilości wersji językowej. Wiadomo, że autorowi trudno będzie znaleźć wydawnictwa chętne do wydania polskiej wersji na zagraniczne rynki, a ja chętnie wyśle w świat kilka egzemplarzy. Ponadto ograniczenie terytorialne ogranicza mi ofertę partnerów biznesowych. Oficjalnie nie mogę drukować w drukarniach spoza wyznaczonego obszaru. Przy dużych nakładach złotówka na egzemplarzu taniej i już opłaca się jechać 1000 km.

Na końcu wypływa temat sublicencji. Autor normalnie pozwala Tobie i tylko Tobie na korzystanie z praw do utworu. No… chyba, że z treści umowy wynika inaczej. A sublicencje są potrzebne. W końcu np. Jeśli chcemy wydrukować książkę w drukarni innej firmy, to musimy załatwić jej licencję na powielanie dzieła. Gdy chcemy zlecić kampanie promocyjną zewnętrznej agencji marketingowej, też powinniśmy załatwić im odpowiednie licencje. Gdy chcemy sprzedawać książki w księgarniach należących do innych firm, to powinniśmy im załatwić licencję na sprzedaż dzieła. Najłatwiej to zrobić poprzez zapewnienie sobie prawa do udzielenia sublicencji.

Umowa o przeniesienie praw autorskich

Zacznę od małej uwagi. Nie można przenieść wszystkich praw autorskich.

Prawa autorskie są podzielone na dwie grupy: osobiste i majątkowe. Osobistych nie można przenieść. W sensie ścisłym mowa jest o umowie o przeniesienie majątkowych praw autorskich.

Taka umowa przypomina licencję wyłączną na zawsze z całkowitym prawem do udzielania sublicencji. Właściwa różnica między licencją, a przeniesieniem praw autorskich jest jak między wynajmem a zakupem.

Jednak należy pamiętać, że pozostaje jeszcze aspekt pól eksploatacji i ograniczeń terytorialnych. Umowa powinna opisać, które na których polach prawa są przenoszone. Ustawa o ochronie praw autorskich faktycznie chroni autora, więc jeśli jakiś obszar umowy jest niedostatecznie określony, to najczęściej zgodnie z ustawą drugiej stronie jest przyznawany minimalny zestaw praw.

Wspomnę jeszcze o co nieco o nieprzenoszonych prawach osobistych. Można je pogrupować na 3 grupy:

  1. Oznaczenie autorstwa. Raczej nie ma z tym problemu. Po prostu musimy tak oznaczyć autora utworu jak on sobie tego życzy. Albo jego prawdziwymi danymi, albo pseudonimem, albo gdy autor chce wydać anonimowo, to bez podania danych.
  2. Integralność utworu. Autor ma prawo zdecydować jaki będzie ostateczny kształt utworu. Bywa uciążliwe, gdy autor jest przywiązany do rozwiązań nie popieranych przez Radę Języka Polskiego, ale to najczęściej wychodzi na wczesnym etapie współpracy, więc można w miarę bezboleśnie rozwiązać współpracę.
  3. Upublicznienie. Autor ma prawo zdecydować kiedy utwór ma premierę. To ustawowe prawo jest nad wszystkimi ustaleniami umownymi. Więc możemy mieć w umowie ustalony jakiś termin, ale gdy autor nas powiadomi, że chce zmienić ten termin, to trzeba go zmienić… albo przekonać żeby jednak zaakceptował dotychczasowe ustalenia. W swoich umowach stosuje zapisy, że gdy autor chce istotnie zmienić termin premiery po zatwierdzeniu przez niego plików przygotowanych do druku, to jest zobowiązany do wykupienia całego nakładu.
Opublikowano Dodaj komentarz

Na co zwrócić uwagę przy umowie z wydawnictwem cz.1 Wprowadzenie

Tak jesteśmy wydawnictwem, a piszemy dla autorów. Czy możemy być obiektywni?

Oczywiście, że nie!

Poruszymy zatem temat od strony wydawcy. Inteligenta osoba potrafi wykrzesać z siebie tyle empatii, żeby zobaczyć jak to wygląda z drugiej, nieopisanej strony. Szczególnie, gdy ona sama jest tą drugą stroną.

Co powinna zawierać umowa autora z wydawnictwem?

Przede wszystkim powinny znaleźć się typowe dla wszystkich umów informacje:

  • Strony umowy: kto jest wydawcą, a kto autorem. Dobrze, żeby były podane dokładne dane identyfikacyjne takie jak adres zamieszkania/siedziby, NIP i PESEL. W końcu po zapłaceniu Honorarium będzie trzeba wysłać odpowiednie zgłoszenie do Urzędu Skarbowego.
  • Przedmiot umowy: Opis dzieła. Co ma dostarczyć autor, czym na się zająć wydawnictwo.
  • Zasady rozliczeń: W jaki sposób będzie obliczane Honorarium autora. Jakie są terminy wypłat.
  • Zasady rozwiązywania sporów: Procedura polubowna, Sąd właściwy, Porządek prawny (ważne przy umowach międzynarodowych)
  • Informacja o przetwarzaniu danych osobowych. No trzeba… Dura lex sed lex.

Strony umowy

Tu nie ma się co rozpisywać. Po prostu podam szablon:

Umowa Wydawnicza z dnia 30.02.2037 nr 21/37 zawarta pomiędzy:
Wydawnictwem Autor Chrzestny, prowadzonym przez Przedsiębiorstwa Luterańskie Trivsel Sp. z o. o. identyfikujące się następującymi numerami rejestrowymi: NIP: 9721328913, KRS 0000980648, REGON 522503100, adres siedziby ul. Karpia 17/131, 61-619 Poznań, Polska reprezentowane przez <imię i nazwisko pracownika uprawnionego do zawierania umów wydawniczych> zwane dalej Wydawcą
a <imię i nazwisko autora>, nr PESEL 12345678901, zamieszkałym pod adresem ul. Uliczna 2/10, 12-345 Miejscowość, zwanym dalej Autorem

Warto tu zaznaczyć, że nie zawsze umowę możemy podpisać z autorem. Jeden z takich przypadków jest gdy autor jest małoletni. Gdy autor jest niepełnoletni umowę podpisujemy z przedstawicielami prawnymi (najczęściej rodzicami) jako reprezentantami autora. Gdy autor ma ponad 13 lat to podpisujemy z nim umowę. Łatwo zauważyć, że jest okres, gdy umowę podpisujemy zarówno z autorem, jak i z jego rodzicami.

Drugi przypadek jest po śmierci autora. Wtedy stroną umowy są jego spadkobiercy. Warto tu zaznaczyć, że kilkadziesiąt lat po śmierci autora (dokładne liczby zależą od porządku prawnego właściwego dla obywatelstwa autora i miejsca powstania dzieła) wygasają majątkowe prawa autorskie do utworów. Wtedy można już wydawać bez umowy.

Trzeci przypadek jest taki, gdy autor już zawarł z kimś umowę ograniczającą jego prawa do utworu. Wtedy umowę musimy zawrzeć z innym podmiotem – tym, który na podstawie wcześniejszej umowy ma prawa do utworu.

Jeśli dzieło ma wielu autorów, to jest kilka różnych możliwych wariantów:

  1. W umowie wypisujemy wszystkich autorów i od wszystkich zbieramy podpisy
  2. Zawieramy osobne umowy z poszczególnymi autorami (np. gdy ilustracje do książki robi pracownik wydawnictwa)
  3. Jeden z autorów zawiera umowy z pozostałymi autorami umowy na mocy której może zawrzeć umowę z wydawcą.

W praktyce może pojawić się rozwiązanie pośrednie.

Na przykład gdy wydajemy książkę naukową, którą pisało wielu naukowców z kilku uczelni, możemy zawierać umowę kilkoma z przedstawicielami uczelni, którzy reprezentują w sumie wszystkich autorów, a dodatkowe dzieła pomocnicze (np. recenzje, projekt okładki) tworzyć na podstawie osobnych umów.

Informacja o przetwarzaniu danych osobowych

W sumie nie będę się rozpisywał. Tylko dam linka do naszej Polityki Prywatności. Tam jest kilka punktów, które powinny się znaleźć w każdej umowie. Zazwyczaj daje się to na końcu.

Opublikowano Dodaj komentarz

March@ewka – spotkanie z Renatą Minkus

Cieszymy się, że w trakcie Tygodnia Ewangelizacyjnego w Dzięgielowe nasze wydawnictwo będzie miało swoje stoisko. W trakcie tego wydarzenia będzie można spotkać autorkę naszej książki March@ewka

Tydzień Ewangelizacyjny odbędzie się w dniach 30.06-7.07.2024 w malowniczej miejscowości Dzięgielów. Wydarzenie organizowane jest przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.

Informacje szczegółowe i informacje o wydarzeniu dostępne pod linkiem: https://cme.org.pl/te/

Renata Minkus: March@ewka

40 

Co może powiedzieć dzieciom marchewka? Książka powstała z myślą o rodzicach, którzy chcą w kreatywny sposób opowiadać dzieciom o Panu Bogu nie lekceważąc stanu wiedzy naukowej. Dzięki dodatkowej formie scenariusza historia pozwala na aktywny udział w zadawaniu i odpowiadaniu na dziecięce pytania i świetnie nadaje się do wykorzystania na zajęciach tematycznych. Do książki są załączone…

Przejdź do strony książki

Na stanie (może być zamówiony)

SKU: 9788396181015
Category:
Tags:
Opublikowano Dodaj komentarz

Jak nie pogubić się w pisaniu

Niespójności w tekście to jeden z największych problemów w długich tekstach. Jak się przed nimi ustrzec?

Na to pytanie nie jest łatwo odpowiedzieć. Jedną z popularnych odpowiedzi jest: robić notatki. Niestety to tylko przesuwa problem z jak nie pogubić się w pisaniu do jak nie pogubić się w notatkach.

Spójność powinna być zachowana na poziomie następujących aspektów:

  1. Mechanika świata,
  2. Logiczna narracja,
  3. Pilnowanie szczegółów.

Spójna mechanika świata

Na ten aspekt powinni zwracać uwagę przede wszystkim twórcy fantastyki. Twórcy tworzący w światach wzorowanych na rzeczywistym mają ułatwione zadanie. Ogólnie chodzi o bardzo prostą rzecz. Świat powinien być w miarę stabilny. Powinny być tam możliwe do zrozumienia przez czytelnika zasady.

Zazwyczaj mechanika świata nie jest wprost opisywana w tekstach literackich. To domena podręczników fizyki i innych dokumentów akademickich oraz w zakresie stosunków społecznych dokumentów prawnych. Oczywiście są wyjątki. Przykładowo należący już do klasyki literatury Paragraf 22 jako główną oś narracji ma pewne rozwiązanie prawne funkcjonujące w świecie książki.

Nawet jeśli zasady nie będą cytowane w tekście fabularnym to pośrednio większość tych zasad dadzą o sobie znać. Przykładów nie trzeba długo szukać. W niewielu dziełach wspominających o czymś spadającym przytaczane jest prawo grawitacji. Tak samo zwykle nie cytuje się równań Maxwella w utworach gdzie coś świeci.

Najważniejszym elementem spójności świata jest zachowanie monotoniczności ceteris paribus we wszystkich tekstach opisujących dany świat. W skrócie chodzi o to, że powinna przy zebraniu wszystkich opisów, gdzie miała zastosowanie jakaś zasada, to powinniśmy dojść do wniosku, że im większy bodziec bym silniejszy efekt.

  • Monotoniczność dopuszcza 2 rodzaje efektów: wzmacnianie i hamowanie.
  • Klauzula ceteris paribus wskazuje, że interesują nas tylko te przypadki, gdy jest możliwe odfiltrowanie wpływu pozostałych czynników.

W przypadku krótkich form i złożonych światów klauzula ceteris paribus potrafi wyłączyć weryfikację spójności mechaniki świata. Zawsze w takich okolicznościach można się wytłumaczyć, że wprawdzie biorąc pod uwagę jedną grupę czynników efekt powinien być większy, ale biorąc pod uwagę drugą grupę efekt powinien być mniejszy. W efekcie nie wiadomo co przeważy i efekt może być taki jak ten w tekście.

Jednak im bardziej własny świat tworzysz tym więcej wśród twoich notatek map, słowników, podręczników, ustaw i rozporządzeń. Szczególnie, gdy podobnie jak Tolkien chcesz skupić większość swojej twórczości wokół jednego świata, to warto z matematyczną wręcz precyzją opisać w dokumentach pomocniczych mechanikę świata.

Logiczna narracja

Opowiadając historię chcemy, żeby wszystkie kluczowe momenty miały jakieś uzasadnienie. Najlepiej, żeby w większości przypadków narzucało się ono czytelnikowi samorzutnie. Przykładowo w romansie nie będzie dziwić pod koniec książki ślub głównych bohaterów, skoro od początku fabuły oni mieli się ku sobie.

Wszystkie artefakty zdroworozsądkowo klasyfikowane jako anomalie powinny być odpowiednio wytłumaczone. Na przykład jeśli bohater wie o niedawnych wydarzeniach, w których nie uczestniczył, ani nie był w pobliżu, to warto wskazać skąd on ma tę informację.

Żeby nie zgubić się w potoku zdarzeń często stosuję metodę pisania deglomeracyjnego. Polega ona na tym, że najpierw piszę streszczenie interesującego mnie tekstu, a potem rozwijam poszczególnione fragmenty streszczenia.

W zależności od tego jak obszerne i szczegółowe wychodzi streszczenie można przyjąć 2 podstawowe strategie:

  1. Zdanie w streszczeniu to tytuł roboczy rozdziału (lub innej części składowej);
  2. Akapit w streszczeniu szczegółowym większej jednostki, to streszczenie ogólne rozdziału (lub innej części składowej).

Jeśli po rozwinięciu uznaję cześć tekstu za zbyt mało obszerną lub szczegółową, to ponownie traktuję ją jako streszczenie i w kolejnym cyklu rozwijam.

W tekście roboczym trzymam streszczenia razem z tekstem głównym. Jedynie wyróżniam je formatowaniem, żeby się nie myliło. Poza tym automatyczne generowanie indeksów według stylów pozwala na szybkie składanie streszczeń szczegółowych.

Do zalet tego podejścia można zaliczyć:

  1. Gdy siadamy to pisania to od razu mamy podgląd na to co jest, lub będzie w pozostałych częściach książki.
  2. Przy powrocie do pisania po dłuższej przerwie – wystarczy rzut oka na streszczenia i już wiadomo, o co chodzi.
  3. Można pisać w dowolnej kolejności. Mamy pomysł na opis ostatniej bitwy. Możemy pisać. Wcześniejsze sceny mają już swoje wyznaczone miejsce i z grubsza wiadomo co tam będzie.
  4. Brak limitów metody dotyczącej objętości dzieła.

Główną wadą tej metody jest to, że nie chroni w nieścisłościach w szczegółach. Jak się przed tym zabezpieczyć będzie mowa w kolejnym rozdziale.

Pilnowanie szczegółów

Czy zdarzyło Ci się, że bohater wspominał wydarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło?

A może w jednym rozdziale bohaterka była ruda, a w następnym była blondynką, mimo że w potoku akcji nie było szans, aby w międzyczasie odwiedziła fryzjera?

Tutaj notatki są nieocenione. Pytanie jak się nie zgubić w tych notatkach?

Na dobrą sprawę wszystkie szczegóły dotyczące wszystkiego można zapisać w jednej tabelce. Jeśli zrobimy ją w arkuszu kalkulacyjnym, to możemy korzystać z sortowania i filtrów. Zaawansowani informatycznie pisarze mogą skorzystać z systemów baz danych.

Taka tabela powinna mieć następujące kolumny:

  1. Data zaobserwowania cechy,
  2. Identyfikator obiektu,
  3. Identyfikator cechy,
  4. Wartość cechy,
  5. Jednostka cechy,
  6. Uwagi.

Data zaobserwowania cechy powinna być podana według kalendarza obowiązującym w świecie przedstawionym.

Specjalnie podkreślam, że jest to data zaobserwowania cechy, a nie data powstania lub zmiany wartości cechy, bo w trakcie pisania mogą się dziać różne rzeczy. Np. w pierwszym rozdziale opisuje postać jako rudą, potem w piątym rozdziale piszę o niej per rudzielec. Po jakimś czasie w trzecim rozdziale dopisuje przefarbowanie włosów tego bohatera na kruczoczarne. Powoduje to nieścisłość.

Jeśli natomiast mam w notatkach informację, że o rudym kolorze włosów wspominam zarówno w opisie wydarzeń w pierwszym, jak i piątym rozdziale, to wiem, że po zmianie w trzecim rozdziale muszę dokonać dalszych zmian, żeby się zgadzało.

Tak zdaję sobie sprawę z tego jak upierdliwe będzie rejestrowanie niemal każdego przymiotnika. Dyscyplina w tym temacie może pomóc autorom, którzy przesadzają ze szczegółowością opisów. Na pocieszenie dodam, że nie trzeba notować wszystkich cech. Zapisywać trzeba tylko te stałe lub wolno się zmieniające. Jeśli np. w kuchni na stole stoi wazon z bukietem polnych kwiatów, to wiadomo, że za kilka dni one zwiędną i będą wyrzucone. Jeśli to nie jest jakiś szczególny wazon, to też raczej nie trzeba tym zaprzątać głowy, czy raczej notatek.

Główne kategorie obiektów (to co w zdaniu może pojawić się na miejscu dopełnienia) mogą obejmować:

  1. Postacie,
  2. Miejsca,
  3. Przedmioty Specjalne.

Wygodnie wśród cech mieć relacje z innymi obiektami, np.:

  1. Tomek ma cechę relacji bycia ojcem o wartości Zosia
  2. Zosia powinna mieć cechę relacji bycia córką o wartości Tomek;
  3. Tomek ma cechę Lokalizacja o wartości Karczma pod Dębem;
  4. Zosia ma cechę Właściciel o wartości Karczma pod Dębem

Niektóre cechy mogą być zapisywane wielokrotnie. Jak we wspomnianym przykładzie ojca z córką. Wśród cech ojca wypisujemy bycie ojcem dla wszystkich jego dzieci, oraz dla każdego dziecka wypisujemy cechę określającą ojca. Tak samo jest z miejscami. Wśród cech obiektu może być zapisane, że był w określonym miejscu, oraz wśród cech miejsca mogą być wypisane obiekty, które tam były. Przykład:

Data zaobserwowania cechyIdentyfikator obiektuIdentyfikator cechyWartość cechy
12.3.45TomekLokalizacjaKarczma pod Dębem
12.3.45Karczma pod DębemKlientTomek
Przykład wielokrotnego zapisu jednej cechy relacyjnej

Kiedy indziej wielokrotny zapis może być spowodowany bezpośrednią obserwacją zmiany cechy.

Data zaobserwowania cechyIdentyfikator obiektuIdentyfikator cechyWartość cechyUwagi
12.3.45ZosiaKolor włosówrudyPrzefarbowanie się z rudego na blond
12.3.45ZosiaKolor włosówblondPrzefarbowanie się z rudego na blond
Przykład podwójnego zapisu zmiany cechy

W przykładach nie pokazałem jeszcze jak używać pola jednostka cechy. Dotychczas używałem zmiennych jakościowych, które nie mają jednostki. Jednostki są przydatne w dwóch sytuacjach:

  1. Gdy opisujemy dane ilościowe;
  2. Gdy odwołujemy się do zewnętrznej normy. Norma powinna być opisana w dokumentach opisujących wizję świata.
Data zaobserwowania cechyIdentyfikator obiektuIdentyfikator cechyWartość cechyJednostka cechy
12.3.45TomekWłaściciel200krowy
12.3.45ZosiaKolor paznokciE345Paleta MinFractor
Przykłady użycia jednostki cechy

Ostatnia kolumna to Uwagi. Można ją wykorzystać do zapisania czegoś, co nam umknęło w schemacie. Powtarzalna zawartość Uwag może być podstawą do wyodrębnienia kolejnej kolumny. Można to wykorzystać, gdy chcemy jednocześnie opisać jedną cechę na różnym poziomie szczegółowości.

Data zaobserwowania cechyIdentyfikator obiektuIdentyfikator cechyWartość cechyJednostka cechyUwagi
12.3.45TomekWłaściciel200krowykrowy ogółem
12.3.45TomekWłaściciel70krowyrasa holenderska
12.3.45TomekWłaściciel130krowyrasa westfalska
Przykład użycia uwag do zapisania danych na różnym poziomie szczegółowości.

Tworzenie tabeli w arkuszu kalkulacyjnym lub systemie baz danych pozwala na łatwe robienie analiz. Bez problemu posortujemy informacje według dat, dzięki temu będziemy mieć zawsze chronologiczny układ. Możemy też filtrować według postaci, miejsc, przedmiotów i prześledzić szczegółowo ich historię. Filtrując po cechach lub jednostkach cech można patrzeć na różne relacje między obiektami w świecie.

A jakie metody stosujesz Ty, żeby zapanować nad światem Twojej książki?

Opublikowano Dodaj komentarz

Gdy weny jest za dużo i jednocześnie jej brak

Jak może być czegoś jednocześnie za dużo i brak?

Pewnie zdarzyło Ci się nie raz, że zacukałeś się w tekście nad którym pracowałeś, ale za to miałeś wysyp pomysłów na inne utwory. Często wtedy zaczynamy pisać kolejny tekst. W efekcie mamy zaczętych wiele tekstów i żadnego skończonego. Gdy długo się taki stan utrzymuje, to negatywnie wpływa na motywację.

Niektórym pasuje pisanie do szuflady. Spodziewam się, że wśród was, czyli czytelników bloga prowadzonego przez wydawnictwo to mniejszość. Pozostała większość z pewnością chce ukończyć swoje dzieła.

Często na taki problem można znaleźć rady typu:

Najpierw skończ jedno, a potem bierz się za kolejne.

Takie rady zdradzają niepełne zrozumienie idei Łańcucha Krytycznego. To tylko pół prawdy. Faktycznie łatwiej się odnaleźć rynku literackim, gdy co roku wydasz kolejną książkę, niż jak co 10 lat masz na raz 10 premier. To łatwo osiągnąć, gdy za kolejne zabierasz, gdy jedno skończysz. Jednak zdarza się, że nie możesz skupić się na pierwszym w kolejce dziele.

Czy wtedy źle zająć się innym tekstem?

Myślę, że lepiej napisać kolejny fragment w innego utworu, niż bezskutecznie próbować drgnąć z pierwszą w kolejce książką. Dobrze mieć uporządkowaną listę projektów nad którymi pracujesz. Domyślne siadając do pisania zajmujesz się pierwszym tekstem z listy. Gdy Ci nie idzie, przechodzisz do drugiego itd.

W czasie pisania długich form, takich jak powieści spokojnie wpadniesz na wiele pomysłów fabularnych. Jeśli chcesz zrealizować je wszystkie, to musisz dużo pomysłów upakować w jednym dziele. Dlatego gdy wpada Ci nowy pomysł sprawdź, czy nie da się go zharmonizować, z czymś nad czym już pracujesz.

Wiadomo. Pierwszy tekst na liście priorytetów jest zazwyczaj dość zaawansowany, więc trudno tam wkomponować nowe elementy. Jednak przy odpowiednio długiej liście pomysłów zazwyczaj znajdziesz coś, co uda się połączyć z nowym.

Przykłady:

  • Jeśli masz jakiś mglisty pomysł na romans i jakiś mglisty pomysł na powieść podróżniczą, to możesz zbudować połączoną narrację wokół wspólnej podróży kochanków, umieścić romans jako jedną z przygód podróżnika, albo w jakiejś części romansu wysłać kochanków na wycieczkę.
  • Jeśli masz pomysł na kilka scen bitewnych i pomysły na fragmenty świata fantasy, to co stoi na przeszkodzie, żeby postawić naprzeciw siebie armie trolli, krasnoludów, orków, smoków, elfów lub innych baśniowych stworów?
  • Poza tym, te 4 motywy można połączyć w jednym dziele. Od ćwierćwiecza wiemy, że w naszej kulturze jest możliwy romans między ogrami, a nawet mezalians Osła ze Smoczycą. Jeśli rozpoznałeś nawiązanie do Shreka, to wiesz, że te pary poznały się na polu bitwy. A pole bitwy raz jest tu, raz jest tam. Armie się przemieszczają, co tworzy miejsce na wątek podróżniczy.

Łączenie pomysłów ma tę zaletę, że zamiast zaczynać kolejny tekst rozwijasz już coś, nad czym już wcześniej się trudziłeś. Zamiast dodawania kolejnej pozycji do listy nieukończonych tekstów, zbliżasz się do ukończenia jednego ze swoich dzieł.

Inną zaletą łączenia pomysłów jest wprowadzenie pożądanej różnorodności w twórczości. Gdy próbujemy od zera budować narrację, to jest wysokie ryzyko, że wpadniemy w utarte schematy konwencji literackiej. Gdy próbujemy powiązać ze sobą kilka różnorodnych koncepcji, to stosujemy nietypowe rozwiązania. To zwraca uwagę czytelnika.

Jakie Ty masz sposoby na poskromienie swoich pomysłów?

Opublikowano Dodaj komentarz

Mity o spójnikach

Spójniki. Spotykamy się z nimi codziennie, często nawet nie zwracając na nie uwagi:

  • Przyczyna, więc skutek.
  • Działanie, bo uzasadnienie.
  • Jedno, drugie, trzecie i ostatnie
  • Opcja, albo inna opcja.
  • Racja, jednak też inna racja.
  • Coś, mimo że intuicja podpowiada nam coś innego.

Spójniki łączą kilka jednostek tekstowych w jedną całość. Pisarz musi się czasem z nimi świadomie zmierzyć. Nie pomagają pewne uproszczenia, które wielu z nas wynosi ze szkoły. W tym artykule zmierzymy się z nimi.

Mit 1. Przed większością spójników zawsze powinno stawiać się przecinek, a przed niektórymi (i, oraz) nigdy.

To użyteczna heurystyka, choć nie jest ona do końca prawdziwa. Spójniki rządzą się swoimi prawami, a przecinki swoimi prawami opisanymi tutaj. Spójniki łączą powiązane jednostki tekstowe, gdy przecinki m.in. oddzielają części składowe zdania. Faktycznie często właściwe miejsce dla przecinka znajdzie się bezpośrednio przed spójnikiem, a niemal nigdy za, ale nie można z tego robić uniwersalnej reguły.

Mit 2. Nie zaczynamy zdania o spójników.

Zwykle spójniki wkłada się je w zdaniu złożonym między części składowe, więc zazwyczaj są one gdzieś w środku zdania. Zdarza się jednak, że łączone części składowe są na tyle duże, albo specyficzny układ retoryczny sprawia (np. rozmowa), że zbudowanie z nich odpowiedniego zdania złożonego jest kłopotliwe.

Wtedy można rozbić części składowe wypowiedzi na kilka zdań (albo i większych jednostek tekstowych). W takiej sytuacji spójniki mogą być na początku zdania, co sygnalizuje, że dane zdanie nawiązuje do poprzednich zdań. Spójniki wówczas nie łączą części zdania, tylko łączą całe zdania, a nawet akapity.

Zostają jeszcze kwestie stylistyczne. Porównaj sobie konstrukcje:

Coś tam. Ale coś innego.Z jednej strony coś tam. Z drugiej strony natomiast coś innego.
– Dlaczego to zrobiłeś?
– Bo coś tam.
– Dlaczego to zrobiłeś?
– Zrobiłem to, gdyż coś tam.
Więc rekomenduję coś tam.Na podstawie przytoczonych wcześniej przesłanek rekomenduję coś tam.
Porównanie stylów

Wiele tutaj zależy od kontekstu:

  • Gdy Twoi bohaterzy piszą petycję do króla, raczej będą starali się zadbać o to, żeby pismo było piękne, nawet jeśli oznacza to zużycie nieco większej ilości atramentu.
  • W wypracowaniu maturalnym złożone konstrukcje zastępujące spójniki na początku zdania nadają testowi bardziej profesjonalny charakter, a przy okazji pomagają przekroczyć limit minimalnej długości tekstu. Myślę, że to jedna z przyczyn, dla których nauczyciele narzucają uczniom tą zasadę.
  • W nieformalnych sytuacjach, szczególnie gdy zależy nam bardziej na szybkim przekazaniu komunikatu, nie należy mnożyć słów. Lepiej przejść do stylu potocznego, który więcej wybacza.

Ważne, żeby zachować logikę wypowiedzi i zgodność stylu z charakterem postaci i sytuacji, w której się znajduje. Podobnie jak w poprzednim micie mamy do czynienia ze wskazówką pomagającą sprawnie tworzyć ładne wypowiedzi, ale nie stanowi ona bezwzględnej zasady. Co więcej kurczowe trzymanie się jej może niekiedy szkodzić komunikacji, a przecież to jest podstawowa funkcja języka.

Mit 3. „Lub” i „albo” nie są synonimami

Znów w tym przypadku mamy do czynienia z brakiem właściwego rozeznania.

W stylu potocznym jak najbardziej można używać zamiennie. Warto zauważyć, że nie ma dwóch takich słów, które miałyby dokładnie takie samo znaczenie, wiec nie są to swoje 100% odpowiedniki. Na przykład spójnik „albo” tworzy niemającą odpowiednika ze słowem „lub” konstrukcję:

albo jedno, albo drugie[, albo trzecie,...]

która oznacza, że tylko jeden z wymienionych wariantów jest dostępny.

Na bazie tej różnicy logicy w swoich opracowaniach często przyjmują zawężone definicję spójników, przyjmując, że „lub” odpowiada operatorowi alternatywy, a „albo” operatorowi ekskluzji. Dla innych spójników robią podobne przypisania. Jednak to nie oddaje pełnego charakteru tych słów. Przyjęcie tych zawężonych definicji w innych kontekstach może prowadzić do nieoczekiwanych skutków.

Na przykład spacerując z kimś można z oddali zauważyć coś ciekawego. W trakcie gdy mówi się o tym towarzyszom podróży można podejść bliżej i zobaczyć więcej szczegółów. W efekcie może powstać wypowiedź w stylu:

Patrz! Tam są grzyby, albo nawet borowiki.

To jest poprawny językowo komunikat. Interpretacja naturalna, uwzględniająca wszystkie niuanse nie zostawia wątpliwości, spacerujący po lesie rozmówca chce powiedzieć, że zobaczył borowiki.

Gdybyśmy chcieli interpretować spójnik „albo” jako operator ekskluzji, to musielibyśmy zinterpretować w ten sposób, że rozmówca chce powiedzieć, że właściwa jest jedna z opcji:

  1. zobaczył grzyby, ale nie zobaczył borowików.
  2. zobaczył borowiki, ale nie zobaczył grzybów.

Biorąc pod uwagę, fakt że borowik jest typem grzyba, to przy tym założeniu musimy przyjąć, że rozmówca chce powiedzieć, że zobaczył jakieś grzyby, ale na pewno nie są to borowiki.

Jeśli interpretujemy „albo” jako bliski synonim „lub”, czyli przyjmiemy, że mamy tu do czynienia z alternatywą, to katalog opcji interpretacyjnych jest nieco szerszy. Z analizy logicznej zdania będzie wynikało, że zobaczył grzyby, ale nie wiadomo, czy zobaczył borowiki, choć już interpretacja przynajmniej będzie to dopuszczała.

Zdarza się, że spójnik „lub” interpretuje się w sposób bliski ekskluzji – a więc rzekomo właściwy dla spójnika „albo”. W końcu gdy w odpowiedzi na pytanie o plany weekendowe, ktoś odpowiada, że pojedzie w Sudety lub na Mazury, to możemy śmiało założyć, że pojedzie tylko w jedno z tych miejsc.

Ogólnie trzeba uważać z przenoszeniem uproszczonych modeli logicznych na grunt języka. Spójniki mają swoje dodatkowe niuanse, które w modelach matematycznych nie są uwzględnione. Często równoważne pod względem logicznym zdania mają inny wydźwięk. Przykłady:

  • Szedłem w deszczu, więc zmokłem. =? Nie szedłem w deszczu lub zmokłem. =? Nie zmokłem, więc nie szedłem w deszczu.
  • Tomek i Zosia rozmawiali przez telefon. =? Tomek rozmawiał przez telefon i Zosia rozmawiała przez telefon.
  • Zosia wzięła ślub z Tomkiem i zaszła w ciążę =? Zosia zaszła w ciążę i wzięła ślub z Tomkiem.
  • Nigdy tego nie robię =? Zawsze to robię

Jakie wy dostrzegacie pułapki czyhające na piszących między spójnikami?

Opublikowano Dodaj komentarz

Spotkanie Autorskie z Renatą Minkus

Cieszymy się zapowiadając spotkanie autorskie online z autorką naszej książki March@ewka

Spotkanie odbędzie się w piątek 8.12.2023 na platformie Zoom. Spotkanie organizowane jest przez Ksiegarnię Polonijną w UK

Informacje szczegółowe i zapisy dostępne pod linkiem: https://www.facebook.com/events/1325424011414578/

Renata Minkus: March@ewka

40 

Co może powiedzieć dzieciom marchewka? Książka powstała z myślą o rodzicach, którzy chcą w kreatywny sposób opowiadać dzieciom o Panu Bogu nie lekceważąc stanu wiedzy naukowej. Dzięki dodatkowej formie scenariusza historia pozwala na aktywny udział w zadawaniu i odpowiadaniu na dziecięce pytania i świetnie nadaje się do wykorzystania na zajęciach tematycznych. Do książki są załączone…

Przejdź do strony książki

Na stanie (może być zamówiony)

SKU: 9788396181015
Category:
Tags:
Opublikowano Dodaj komentarz

Autor Chrzestny w majówkowym klimacie

O książce …

„Modern Caribbean Rum” to wyczerpujące, głębokie zanurzenie w świecie mocnych alkoholi z trzciny cukrowej, skupiające się na miejscu pochodzenia rumu — na Karaibach. Liczący 850 stron i wzbogacony 950 ilustracjami, współczesny przewodnik po rumie i otaczającej go branży jest nieocenionym źródłem informacji zarówno dla entuzjastów, jak i profesjonalistów.

Część pierwsza to ogólny przegląd tematyki rumu: historii rumu, klasyfikacji rumu i błędnych przekonań dotyczących wysokoprocentowych alkoholi. Część druga to wnikliwe i szczegółowe zagłębienie w tajniki produkcji rumu. Kolejno omawiane są materiały do produkcji trunku, fermentacja, destylacja, dojrzewanie, mieszanie i nauka o smaku. Działalność biznesowa związana z rumem, w szczególności wiedza o obrocie hurtowym i o rumie czerpanym, oznaczenia geograficzne i przepisy krajowe i międzynarodowe, taryfy podatkowe i celne, subsydia, organizacje handlowe, marki rumu, stanowi materiał części trzeciej.

Ostatnia, czwarta część to 500 stron opowiadających o historii i profilach ponad siedemdziesięciu destylarni/producentów rumu z dwudziestu karaibskich regionów. Zajrzyj za kulisy i dowiedz się dokładnie, jak powstają kultowe style rumowe, w tym rum jamajski, kubański, rum z Barbadosu, Rum Demerara czy Rhum Agricole i wiele innych.

O jej odbiorze wśród profesjonalistów

Bardzo dobrze napisana, encyklopedyczna publikacja o rumie z Karaibów. I (także ze względu na rozmiar książki) WIELKA lektura! Polecany miłośnikom rumu.   
Carsten Vlierboom – dyrektor ds. rumu, E&A Scheer

Opisując rum, Matt Pietrek dotarł do sedna chyba każdej historii o alkoholu, który inspiruje tak wiele legend. Jego doświadczenie w połączeniu z wizją edytorską Carrie Smith przedstawia absolutnie zapierający dech w piersiach obraz świata karaibskiego rumu zarówno w słowach, jak i fotografiach. Wybierz się w podróż przez historię, biznes, mity i legendy i popłyń do celu, czując się jak znawca tematu. Dzięki ponad 70 różnym profilom destylarni możesz w mgnieniu oka zarezerwować wycieczkę do najwspanialszych producentów rumu.
Tara Nurin in „Forbes”

O autorach

Matt Pietrek jest znanym autorem branży spirytusowej, historykiem, konsultantem i maniakiem rumu. Najbardziej znany ze swoich stron internetowych Rum Wonk i Cocktail Wonk, ma wrodzoną zdolność wyjaśniania złożonych zagadnień w jasny i zwięzły sposób. Styl pisania Matta, „głęboko nurkujący” w przedmiot swoich badań, sprawił, że jego strona internetowa Cocktail Wonk stała się jednym z najbardziej wpływowych i szanowanych źródeł referencyjnych dla entuzjastów rumu w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Matt, były twórca oprogramowania informatycznego, jest także współautorem książek „Minimalist Tiki: A Cocktail Wonk Look at Classic Libations” i „Modern Tiki Vanguard”. Pełni również od 2019 roku funkcję Wysłannika Społeczności w Stowarzyszeniu Producentów Rumu i Napojów Alkoholowych Indii Zachodnich. Mieszka, pracuje i cieszy się wysokiej klasy alkoholami wraz ze swoją żoną i współautorką, Carrie Smith, oraz ich psem (Admirałem) Nelsonem w Nowym Orleanie, czasami nazywanym najbardziej wysuniętym na północ miastem na Karaibach.

Carrie Smith jest całym swoim sercem twórczynią: przestrzeni, projektów i pomysłów. Jej kreatywna wizja łączy całe wcześniejsze doświadczenie zawodowe, aby prowadzić Wonk Press, nowy model firmy wydawniczej, która współpracuje z niezależnymi autorami, aby ożywić projekty pasjonatów. Carrie jest autorką i redaktorką, artystką i projektantką, mentorką i liderem, a także wielokrotnie nagradzaną projektantką wnętrz, która uzyskała tytuł magistra w dziedzinie konserwacji architektury na Uniwersytecie Tulane. Ma słabość do dobrze wykonanego daiquiri Hemingwaya, najlepiej zrobionego z kubańskiego rumu.

Zaproszenie do przygody

autorchrzestny.pl/produkt/modern-caribbean-rum/

Opublikowano Dodaj komentarz

Dietrich Bonhoeffer. 4 x 4

Człowiek, który zanegował tanią łaskę, chrześcijaństwo oziębłe i zobojętniałe, równie usystematyzowane, co martwe. Bóg nie oszczędził zaprowadzenia go na próbę, ale zbawił go ode złego. Pastor, stojąc naprzeciw Trzeciej Rzeszy i uległego jej instytucjonalnego Kościoła, wyznał Jezusa przed braćmi i przed nieprzyjaciółmi. Jego sumienie (intelekt i zmysł moralny) nie pozwoliły mu zapomnieć o Starym Przymierzu i o jego Ludzie. Niestety większość niemieckich ewangelików uległa pokusie zamknięcia oczu na dramat nielicznych i cichego przyzwolenia na wycięcie trzech czwartych Biblii.

Proroka czasem niewygodnie słuchać. Ale jego życie i pisma budzą, a nawet nieprzyjemna pobudka jest koniecznym warunkiem do przeżycia dnia wartego przeżycia. Jedni mówią, że swoim „niereligijnym chrześcijaństwem” rozpoczął historię „teologii śmierci Boga”. Drudzy widzą w nim sprawiedliwego pośród narodu niemieckiego tamtych dni, nadzieję teologii konfesyjnej. Jeszcze przed tymi interpretacjami należy podkreślić fakt fundamentalny: luterański męczennik umarł jak żył, świadcząc o wartości i cenie Odkupienia, którego udzielił mu Bóg.

Opublikowano Dodaj komentarz

Znów wszystko poszło nie tak? Otóż nie tym razem!

Plan B

Ile razy w swoim życiu powtarzałeś zdanie „Znów wszystko poszło nie tak” ? Na pewno za dużo. Już było prawie gotowe, ale coś niespodziewanego wyskoczyło i cała sprawa się posypała. Musiałeś poświęcić wiele swojego cennego czasu na ratowanie sytuacji. Czy za każdym razem musi tak być?

Nie zawsze udaje się zrobić wszystko zgodnie z planem. To prawda. Jednak lepiej, żeby to „nie zawsze” oznaczało raz na kilka lat, niż kilka razy dziennie. Żeby było to możliwe trzeba być wcześniej przygotowanym. Trzeba mieć Plan Działania, dzięki któremu będzie wiadomo, co, jak i kiedy robić. Gdy działanie jest opisane, można szybciej się zorientować, że coś jest nie w porządku i wprowadzić poprawki, póki jest to łatwe.

Na etapie planowania procesu można przewidzieć też możliwe błędy i się na nie przygotować. Niestety nie istnieje narzędzie, które zapobiegnie wszystkim problemom. Mając przygotowaną wcześniej listę możliwych błędów, można przewidzieć problemy i przygotować się do ich rozwiązania. Te plany rozwiązywania przewidzianych problemów, to alternatywne plany1. Dla wygody warto zadbać, by plany alternatywne jak najszybciej wracały na tory planu głównego, wtedy znacznie ograniczy się liczbę potrzebnych planów alternatywnych (zobrazowano to na Rys. 1 i Rys 2. Plany alternatywne oznaczone literą „A”).

Rys. 1 Schemat rozgałęziających się planów alternatywnych.
Rys. 2. Schemat wracających planów alternatywnych.

Łowca błędów

Żeby nie musieć działać po omacku i móc sensownie zaproponować alternatywne plany, warto przewidzieć wcześniej możliwie dużo potencjalnych błędów1.

Poszukiwania możliwych błędów w realizacji planu można wykonać wg następującego schematu2:

  1. Sporządzenie listy zaplanowanych czynności.
  2. Dla każdej czynności sporządzenie listy pożądanych cech.
  3. Dla każdej cechy dopasowujemy możliwe błędy.
  4. Określamy możliwe skutki błędów
  5. Określamy możliwe przyczyny błędów
  6. Przypasowujemy istniejące już mechanizmy kontroli
  7. Planujemy działania zapobiegawcze lub naprawcze

1. Lista czynności

To jest plan główny. np. jeśli chcemy przygotować stół na kolacje, to może być następująca lista czynności:

  1. Ściągnięcie wszystkich rzeczy ze stołu i odniesienie ich na swoje miejsce
  2. Wytarcie stołu
  3. Nałożenie obrusu
  4. Postawić talerze
  5. Ułożyć sztućce
  6. Postawić filiżanki i szklanki
  7. Ułożyć dekoracje

2. Lista cech

To jest próba opisu poprawnego wykonania czynności. Przykładowa czynność 3. Nałożenie obrusu, może mieć takie cechy:

  1. położenie obrusu: na stole
  2. szerokość obrusu w przedziale: 120-140 cm (wynika z wymiarów stołu)
  3. długość obrusu: w przedziale 180-200 cm (wynika z wymiarów stołu)
  4. Wzór obrusu: neutralny lub nawiązujący od okazji (np. z motywem bożonarodzeniowym, jeśli jest to wieczerza wigilijna)
  5. czystość obrusu: czysty
  6. rozstęp długości zwisającej części obrusu: mniejszy niż 1 cm (ma leżeć równo)

3. Możliwe błędy

Z każdą cechą można powiązać co najmniej 1 błąd: Wartość cechy znajduje się poza zbiorem wartości dopuszczalnych. Zwykle to jest niewiele wnosząca informacja, więc zdarza się, że wyróżniamy więcej rodzajów błędów. Często w przypadku cech ilościowych (opisanymi liczbami) proponuje się 2 rodzaje błędu. np:

  • za krótki (za wąski) obrus
  • za długi (za szeroki) obrus

W przypadku cech jakościowych (do opisu używamy słów) błąd możemy definiować dwojako:

  • brak pożądanej cechy (nie położono obrusu na stole)
  • wystąpienie niepożądanej wartości cechy (wzór obrusu inny niż zaplanowany), tu można wprowadzić pewną hierarchię, np:
    1. Zaplanowany wzór obrusu (np. wzór bożonarodzeniowy, nie błąd)
    2. Wzór obrusu podobny do zaplanowanego (np. wzór zimowy, mały błąd)
    3. Neutralny wzór (np. biały obrus, bez wzorów, średni błąd)
    4. Wzór odbiegający od zaplanowanego (np. wzór wielkanocny, duży błąd)

To wystarczy, aby określić większość możliwych błędów. Należy się spodziewać, że ich lista nie będzie krótka. Już dla prostego procesu z 7 czynnościami, który służy nam za przykład, dla jednej z czynności mieliśmy 6 cech. Zatem spodziewamy się, że wszystkich cech, nawet w takim prostym przypadku, będzie kilkadziesiąt. Gdy weźmiemy po uwagę, że z każdą cechą wiążemy kilka błędów, to najprostszy proces może wymagać setek planów alternatywnych. Trochę z armatą na wróbla? Zgadzam się. Dlatego w kolejnych krokach wybierzemy najbardziej ryzykowne błędy.

4. Skutki błędów

Mamy do przeanalizowania wiele błędów, ale chcemy sobie oszczędzić roboty, więc będziemy się zajmować w pierwszej kolejności najpoważniejszymi błędami. W przypadku, gdy dany błąd może powodować różne skutki, to analizujemy skutej o największej dotkliwości.

Możemy stosować różne skale oceny dotkliwości skutków np.:

  • według metody FMEA 1 – brak niedogodności; 10 – najdotkliwsze możliwe skutki np. zagrożenie życia lub zdrowia użytkownika.
  • wysokość kosztów związanych z błędem (kary umowne, odszkodowania, wartość zniszczonego sprzętu, koszty wytworzenia wadliwego produktu, koszty utylizacji)

Przy dobieraniu liczby punktów skali można popełnić te same błędy, co przy każdej innej czesze ilościowej:

  • za mało punktów: skutki: duże grupy błędów, trudno wybrać te najpoważniejsze, dotkliwość: większy nakład pracy na kolejnych etapach analizy
  • za dużo punktów: skutki: trudno ustalić precyzyjne granice danej kategorii skali, przyporządkowanie w pewnej mierze zaczyna być losowe, dotkliwość: większy nakład pracy przy analizie skutków błędów

5. Przyczyny błędów

Dla wybranych błędów określamy ich możliwe przyczyny (jedna przyczyna może odpowiadać za różne błędy). Przykładowymi przyczynami błędu są:

  • brak obrusów spełniających kryteria
  • transport w brudnych pojemnikach
  • przeciągi
  • pomylenie oznaczeń
  • nieprecyzyjne polecenie

Każdej przyczynie przypisujemy częstotliwość jej występowania. Dobór skali jest naszym wyborem, ale można sugerować się gotowymi rozwiązaniami:

  • według skali z zapożyczonej z metody FMEA: 1 – rzadziej niż raz na 2-3 lata; 10 – codziennie
  • średni czas pomiędzy kolejnymi wystąpieniami tej samej przyczyny

Aby móc określić częstotliwość występowania przyczyn błędów należy robić odpowiednie pomiary. Jeśli nie mamy zrobionych pomiarów przez wystarczająco długi czas, to przyjmujemy wariant pesymistyczny. Jeśli nie monitorowaliśmy wcześniej przyczyn, to wszędzie przypisujemy najgorszą ocenę.

Za częstotliwość wystąpienia błędu przyjmujemy częstotliwość najczęstszej przyczyny.

6. Mechanizmy kontroli

Być może są już u Ciebie jakieś mechanizmy kontroli (a na pewno je niebawem wprowadzisz). Są tu zgrupowane wszystkie działania, dzięki którym chcemy zauważyć powstały błąd i zatrzymać go, zanim stanie się poważny. Są tu przede wszystkim pomiary kontrolne, a gdy charakter cechy nie pozwala na pomiar – inne testy.

Mechanizmy kontroli są oceniane przez pryzmat skuteczności:

  • Skala FMEA podaje: 1 – błąd zawsze zostanie wykryty; 10 – wykrycie błędu mało prawdopodobne, brak kontroli.
  • Można użyć odsetka poprawnych kontroli

Gdy dany błąd jest kontrolowany kilkoma mechanizmami, to bierzemy pod uwagę najlepszy z mechanizmów.

7. Działania zapobiegawcze i naprawcze

Już prawie można przejść do tworzenia planów awaryjnych i zabezpieczeń. Trzeba tylko się zastanowić na czym się skupić. Możliwych jest wiele błędów, ale niektóre rzadko występują albo są niegroźne. Dlatego skupiamy się tylko na najgroźniejszych i najczęściej występujących błędach. Żeby je wybrać każdemu błędowi określamy współczynnik ryzyka, na podstawie:

  • częstości występowania najczęstszej przyczyny,
  • dotkliwości najdotkliwszego skutku,
  • skuteczności najskuteczniejszego mechanizmu kontroli.

W metodzie FMEA powyższe wskaźniki były tak dobrane, że za każdym razem im mniejsza wartość, tym lepiej. Dlatego współczynnik ryzyko uzyskuje się przez zwykłe przemnożenie wartości kolejnych czynników. Małe wartości (1 = 1*1*1 – błąd rzadko, bez poważnych konsekwencji, zawsze w porę wykryty) oznaczają niskie ryzyko, duże wartości (1000 = 10*10*10 – błąd zdarza się codziennie, stanowi zagrożenie zdrowia lub życia i nie ma mechanizmów zapobiegania) oznaczają duże ryzyko.

Jeśli stosowałeś inne skale niż proponowane przez FMEA to współczynnik ryzyka może wymagać innej budowy. Jeśli używałeś skali zgodnej z regułą, im więcej tym lepiej, (np 1- najgorzej, 5- najlepiej), to po przemnożeniu współczynnik ryzyka też będzie zgodny z tą regułą (wtedy 1- najgroźniejszy błąd, 125 – niegroźny błąd).

Nieco trudniej jest w przypadku, gdy użyłeś różnych skal i część z nich jest zgodna z regułą im więcej, tym lepiej, a druga część im mniej tym lepiej. Wtedy z pomocą przychodzi dzielenie (albo dowolna inna funkcja malejąca). Wystarczy przemnożyć przez siebie czynniki oparte na tej samej regule i oba otrzymane wyniki przez siebie podzielić. Trzeba pamiętać tylko, żeby za każdym razem była taka sama kolejność dzielenia. Uzyskany współczynnik jest zgodny z regułą dzielnej, czyli jeśli podzielimy wskaźnik zgodny z regułą im mniej tym lepiej przez wskaźnik zgodny z regułą im więcej tym lepiej, to otrzymamy wskaźnik zgodny z regułą im mniej tym lepiej.

Gdy już mamy policzone ryzyko dla wszystkich błędów możemy brać się za wybór tych najgroźniejszych, które wymagają najpilniejszej poprawy. Mają on najgorsze wartości współczynnika ryzyka. Pomocne jest sortowanie listy błędów według współczynnika ryzyka. Na początku listy powinny być najbardziej palące problemy. Znalezione problemy można rozwiązywać na następujące sposoby2:

  • Uzupełnienie danych: Szliśmy na skróty i czasami pomijaliśmy niektóre błędy w analizie, przyjmując brak danych, za wariant pesymistyczny. Uzupełnienie danych w większości przypadków obniży współczynnik ryzyka
  • Ulepszanie kontroli w celu skuteczniejszego wykrywania błędów: jeśli rzetelnie zrobiliśmy krok 2. to nie powinno być to trudne zadanie. Wiemy jak to powinno wyglądać, więc zostaje kwestia tylko odpowiednich narzędzi pomiarowych i raportowania
  • Stwarzanie warunków, w których popełnienie błędu jest mniej prawdopodobne: Najtrudniejszy wariant, choć warty świeczki, gdyż często jednak przyczyna odpowiada za kilka błędów. tu najważniejsze jest zwalczanie przyczyn

1Leszek F. Korzeniowski, Menedżment. Podstawy zarządzania, Kraków, EAS, 2010

2Lisiecka, K., Menedżer jakości. Podejście procesowe, Katowice, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej, 2010