Na co się umawiamy z wydawnictwem?
Tu rozwiązania mogą być różne. W zależności od tego jak dokładnie zostanie opisany przedmiot umowy, to możemy mieć do czynienia z różnymi typami umów. Dodatkowo każdy typ umowy ma własne uwarunkowania. W praktyce umowa wydawnicza składa się z kilku elementarnych umów.
- Umowa o dzieło vs. Umowy o świadczenie usług wydawniczych
- Umowa licencyjna vs. Umowa o przeniesienie praw autorskich
Umowa o dzieło
Zawierana w momencie, gdy publikacja nie jest jeszcze gotowa… Zazwyczaj jest ono co najwyżej w początkowym etapie. Wydawnictwo zleca autorowi przygotowanie utworu.
Na tym etapie warto szczegółowo opisać jaka ma wyglądać dzieło. Im bardziej ogólny opis, tym więcej nieoczekiwanych rzeczy może zrobić autor i każdy sąd przyzna mu rację. Jeśli napiszemy w umowie, że chcemy książkę o jabłkach, to możemy spodziewać się: publikacji naukowej z zakresu botaniki, książki kucharskiej albo baśniowego spin-offa do Królewny Śnieżki.
Obok samego opisu książki warto uwzględnić aspekty techniczne procesu wydawniczego:
- do kiedy autor musi przesłać poszczególne części dzieła
- ile mamy czasu na wniesienie uwag przez redaktora lub korektora
- ile czasu ma autor na ustosunkowanie się do uwag zespołu redakcyjnego
- przy jakim natężeniu rozbieżności można rozwiązać umowę
- termin wydania
- harmonogram akcji promocyjnych
- co się dzieje, gdy nie uzyskamy odpowiedzi w terminie. Warto zapisać w umowie milczącą zgodę autora.
Umowa o świadczenie usług wydawniczych
Tę umowę zawieramy, gdy autor przychodzi do nas z (prawie) gotowym tekstem. Jej zakres może obejmować następujące obszary:
- Tłumaczenie tekstu
- Redakcja tekstu
- Korekta tekstu
- Przygotowanie utworów pomocniczych (np. ilustracje, projekt okładki)
- Przygotowanie do druku
- Przygotowanie ebooka
- Nagranie audiobooka
- Druk publikacji
- Przekazanie egzemplarzy obowiązkowych do bibliotek uprawnionych
- Sprzedaż nakładu
- Prowadzenie działań promocyjnych
Każde z tych działań ma swoje specyficzne parametry, które mogą opisywać oczekiwany rezultat. Np. możemy zapisać w umowie, ze ebook ma być wydany w formatach EPUB, MOBI i AWZ3, a wersja papierowa na papierze kredowym formatu A4. Choć tu w przeciwieństwie do opisu utworu w umowie o dzieło brak szczegółów gra na korzyść wydawcy. Warto zadbać, o krótkie terminy akceptacji poszczególnych etapów prac przez autorów, żeby nie mieć problemów z reklamacjami.
Umowa licencyjna
To domyślny stan. Jeśli w umowie nie znajdą się żadne informacje na temat praw autorskich, to przyjmuje się, że przez autora została udzielona licencja niewyłączna na czas nieokreślony na polach eksploatacji niezbędnych do realizacji treści umowy bez praw do udzielania sublicencji wykraczających poza zlecanie działań pomocniczych niezbędnych do wykonania umowy.
Już w poprzednim akapicie pojawiło się kilka określeń precyzujących umowę licencyjną. Pierwszym z nich było określenie licencja niewyłączna. Oznacza to, że autor może w czasie obowiązywania licencji zawierać podobne umowy z innymi podmiotami. Jeśli nie chcemy być jednym z 10 wydawnictw, które będą wydawać tę książkę, to warto zadbać o licencję wyłączną.
Drugim aspektem jest czas obowiązywania licencji. Jest to okres przez jaki wydawnictwo może korzystać z praw do utworu opisanych w licencji. Może być on określony (maksymalnie 5 lat) lub nieokreślony. Umowy zawierane na okres dłuższy niż 5 lat są traktowane jak umowy na czas nieokreślony. Gdy zawieramy umowę na czas określony warto wskazać okres wypowiedzenia umowy. Inaczej jest on natychmiastowy, a nie chcemy, żeby autor mógł wypowiedzieć umowę np. 5 minut po zatwierdzeniu zlecenia przez drukarnię.
Kolejnym tematem są pola eksploatacji. To dość złożone zagadnienie obejmujące ograniczenia terytorialne i techniczne. Możemy mieć np. prawo do wydania ebooka, ale już nie będziemy mieli prawa, do nagrania audiobooka itp. Typowymi polami eksploatacji jest powielanie, modyfikacja, tworzenie utworów pochodnych, sprzedaż dzieła. Najlepiej sobie wypisać je wszystkie i dopiero gdy autor poprosi o wyjaśnienia, to doprecyzować w umowie, że modyfikacja dotyczy tylko redakcji, korekty i składu, a tworzenie utworów pochodnych dotyczy przygotowania okładki, ilustracji i materiałów promujących autora i publikację.
Czasami w umowie pisze się o wszystkich polach eksploatacji. Jednak jest w tym haczyk. Zgodnie z ustawą o prawach autorskich, wszystkie oznacza wszystkie znane obu stronom w momencie podpisania umowy.
Obok tego są ograniczenia terytorialne. Autor może nas uprawnić do działania tylko na ściśle wyznaczonym obszarze. W swoich umowach stosuję raczej klauzule mówiące o prawach do ograniczonej ilości wersji językowej. Wiadomo, że autorowi trudno będzie znaleźć wydawnictwa chętne do wydania polskiej wersji na zagraniczne rynki, a ja chętnie wyśle w świat kilka egzemplarzy. Ponadto ograniczenie terytorialne ogranicza mi ofertę partnerów biznesowych. Oficjalnie nie mogę drukować w drukarniach spoza wyznaczonego obszaru. Przy dużych nakładach złotówka na egzemplarzu taniej i już opłaca się jechać 1000 km.
Na końcu wypływa temat sublicencji. Autor normalnie pozwala Tobie i tylko Tobie na korzystanie z praw do utworu. No… chyba, że z treści umowy wynika inaczej. A sublicencje są potrzebne. W końcu np. Jeśli chcemy wydrukować książkę w drukarni innej firmy, to musimy załatwić jej licencję na powielanie dzieła. Gdy chcemy zlecić kampanie promocyjną zewnętrznej agencji marketingowej, też powinniśmy załatwić im odpowiednie licencje. Gdy chcemy sprzedawać książki w księgarniach należących do innych firm, to powinniśmy im załatwić licencję na sprzedaż dzieła. Najłatwiej to zrobić poprzez zapewnienie sobie prawa do udzielenia sublicencji.
Umowa o przeniesienie praw autorskich
Zacznę od małej uwagi. Nie można przenieść wszystkich praw autorskich.
Prawa autorskie są podzielone na dwie grupy: osobiste i majątkowe. Osobistych nie można przenieść. W sensie ścisłym mowa jest o umowie o przeniesienie majątkowych praw autorskich.
Taka umowa przypomina licencję wyłączną na zawsze z całkowitym prawem do udzielania sublicencji. Właściwa różnica między licencją, a przeniesieniem praw autorskich jest jak między wynajmem a zakupem.
Jednak należy pamiętać, że pozostaje jeszcze aspekt pól eksploatacji i ograniczeń terytorialnych. Umowa powinna opisać, które na których polach prawa są przenoszone. Ustawa o ochronie praw autorskich faktycznie chroni autora, więc jeśli jakiś obszar umowy jest niedostatecznie określony, to najczęściej zgodnie z ustawą drugiej stronie jest przyznawany minimalny zestaw praw.
Wspomnę jeszcze o co nieco o nieprzenoszonych prawach osobistych. Można je pogrupować na 3 grupy:
- Oznaczenie autorstwa. Raczej nie ma z tym problemu. Po prostu musimy tak oznaczyć autora utworu jak on sobie tego życzy. Albo jego prawdziwymi danymi, albo pseudonimem, albo gdy autor chce wydać anonimowo, to bez podania danych.
- Integralność utworu. Autor ma prawo zdecydować jaki będzie ostateczny kształt utworu. Bywa uciążliwe, gdy autor jest przywiązany do rozwiązań nie popieranych przez Radę Języka Polskiego, ale to najczęściej wychodzi na wczesnym etapie współpracy, więc można w miarę bezboleśnie rozwiązać współpracę.
- Upublicznienie. Autor ma prawo zdecydować kiedy utwór ma premierę. To ustawowe prawo jest nad wszystkimi ustaleniami umownymi. Więc możemy mieć w umowie ustalony jakiś termin, ale gdy autor nas powiadomi, że chce zmienić ten termin, to trzeba go zmienić… albo przekonać żeby jednak zaakceptował dotychczasowe ustalenia. W swoich umowach stosuje zapisy, że gdy autor chce istotnie zmienić termin premiery po zatwierdzeniu przez niego plików przygotowanych do druku, to jest zobowiązany do wykupienia całego nakładu.