Opublikowano Dodaj komentarz

Dietrich Bonhoeffer. 4 x 4

Człowiek, który zanegował tanią łaskę, chrześcijaństwo oziębłe i zobojętniałe, równie usystematyzowane, co martwe. Bóg nie oszczędził zaprowadzenia go na próbę, ale zbawił go ode złego. Pastor, stojąc naprzeciw Trzeciej Rzeszy i uległego jej instytucjonalnego Kościoła, wyznał Jezusa przed braćmi i przed nieprzyjaciółmi. Jego sumienie (intelekt i zmysł moralny) nie pozwoliły mu zapomnieć o Starym Przymierzu i o jego Ludzie. Niestety większość niemieckich ewangelików uległa pokusie zamknięcia oczu na dramat nielicznych i cichego przyzwolenia na wycięcie trzech czwartych Biblii.

Proroka czasem niewygodnie słuchać. Ale jego życie i pisma budzą, a nawet nieprzyjemna pobudka jest koniecznym warunkiem do przeżycia dnia wartego przeżycia. Jedni mówią, że swoim „niereligijnym chrześcijaństwem” rozpoczął historię „teologii śmierci Boga”. Drudzy widzą w nim sprawiedliwego pośród narodu niemieckiego tamtych dni, nadzieję teologii konfesyjnej. Jeszcze przed tymi interpretacjami należy podkreślić fakt fundamentalny: luterański męczennik umarł jak żył, świadcząc o wartości i cenie Odkupienia, którego udzielił mu Bóg.

Opublikowano Dodaj komentarz

Adwent, Pieśń, Kairos

Książka Kamila Basińskiego „Ty, który miliony gwiazd zapaliłeś” o pieśni o tym samym tytule wpisuje się w twórczą i motywującą zadumę, która towarzyszy czasowi adwentu. Pieśń zbudowana jest z pięciu strof tak, że pierwsza i piąta zwrotka tworzą oś teologiczną. Natomiast druga, trzecia i czwarta zwrotka tworzą oś antropologiczną. Warto podkreślić, że adwent w szczególny sposób prowadzi do punktu styku tych osi – kairosu –  mistycznego czasu spotkania Boga i człowieka.

Jako wydawca książki, ale i student teologii, chciałbym również się z Wami podzielić moimi teologiczno-filozoficznymi refleksjami bazującymi na  tej Pieśni.

Koncentryczny układ wraz z okalającym wątkiem teologicznym pozwala mi na podwójne ujęcie pieśni: Pierwsze: obecność Boga poza człowiekiem oraz drugie: obecność Boga w człowieku. Używam tu słowa obecność, ponieważ takie jest znaczenie greckiego terminu parousia, które znamy jako paruzja. Spróbuję odnieść treść tej Pieśni do radosnego oczekiwania na obecność Pana.

Pierwsza zwrotka zaczyna się od apostrofy do twórcy milionów gwiazd – powiemy, że do Boga. Jednak jest to zwrot nie wprost. Zakładam, że tak jest. Sugeruje nam to wielkie TY na okładce.

Poznajmy świat, który przedstawia nam Pieśń: Niebo rozświetlone jest milionami gwiazd, a przecież ludzkie nieuzbrojone oko dostrzeże ich raptem kilka tysięcy. O milionach gwiazd wiemy dzięki ludzkiej wyobraźni i nauce. Podmiot liryczny jest nam współczesny.

Panuje noc. Dość głęboka noc. Ograniczone światło lub jego brak i totalny mrok. Nie ma nawet księżyca – bo ten oświetla niemałą część nieba. W takich warunkach ciężko się poruszać. Bezchmurne noce są chłodne, a te zimowe bywają mroźne. Tak wyobrażam sobie sytuację podmiotu lirycznego.

W tym momencie pojawia się w nim pragnienie wiary. Płomień wiary odpowiada światłu lampy, która dostarcza ciepła i bezpieczeństwa, by spokojnie przeżyć noc. Post tenebras lux (po ciemności światłość). Tę wiarę wzbudza Bóg.

Światło wiary nie tylko oświeca przestrzeń, ale przywodzi na myśl ciepło. Symbolicznie daje ono odczuć bezpieczeństwo i bliskość drugiego człowieka, gdy ten jest obok. Światło nie pozwala nam pozostać samotnymi.

Wiara pozwala nam się zorientować w czasoprzestrzeni materialnej i duchowej, daje nam wytchnienie i wsparcie poprzez obecności Boga w drugim człowieku. To właśnie światło Bożej obecności strzeże i chroni, a nasze życie jest w Jego rękach (Ps 31).

Pamiętam nocne warty, gdy byłem w harcerstwie. Samotne stróżowanie uwalnia absolutną czujność i wyzwala strach przed nieznanym, przed zaskoczeniem. Obecność drugiej osoby praktycznie odsuwa ten strach na bok. Świadomość, że ktoś jest obok uspokaja nawet gdy zagraża niebezpieczeństwo.

Być obok – mieć siebie, to prawdziwa wartość. Tego się możemy uczyć z pierwszej zwrotki. Bóg, wzbudza wiarę, byśmy nie popadli w paraliż wskutek strachu przed tym, co nieznane, co niespodziewane, co może nas zaskoczyć, na co nie jesteśmy gotowi, ale umieli stawić temu czoło.

Druga strofa zaczyna się od dziękczynienia, i tak przez trzecią i czwartą zwrotkę. Ciemność, która pojawia się wraz z zachodem słońca nie jest zła. To naturalny porządek rzeczy. Ten dzień był również darem, przyjmujmy go w całości: dobro i zło (Hi 2,10b),
(1 Tes 5:16-18).

To pozostanie niezrozumiałe. I niech takie będzie. Wszystko ostatecznie ma sens; musi mieć znaczenie. Nawet gdy nie znamy go w danym momencie. Nie pozwólmy sobie na przekreślenie naszego doświadczenia, niezależnie jak bolesne i trudne by ono nie było. Nierzadko wiele czasu upływa zanim odkryjemy mądrość płynącą z trudnych doświadczeń.

Bądźmy dla siebie samych cierpliwi i wyrozumiali. Pozostawmy przestrzeń na brak odpowiedzi „już”. Ta cisza to doskonałe warunki dla działania Bożego. To, co nieznane może zacząć na nas oddziaływać terapeutycznie.

Wdzięczność to postawa, która czyni człowieka żywym, gotowym do działania, pozwala przemóc lęk, strach i niepokój, troskę. Spełnia troskę o własny byt. Ona jest kluczem do pojednania i pójścia na przód.

Pójdźmy dalej, czy światło i ciepło, również empatia we mnie nie zgasną jak ten dzień? Co jest źródłem zniechęcenia, powodem obojętności? Intuicyjnie czujemy, że nie chcemy „zlać” się z nocnym mrokiem, który również kojarzy się z zimnem. Nie chcemy się zatracić w ciemności grzechu i zła, w znieczuleniu. Ani też nie chcemy iść spać niepojednani (Ef 4,26-27).

Duchowa noc pochłonie nas, chyba że Bóg zapali światła w naszych sercach. Duch Święty wie o tym, więc uprzedza nas i możemy prosić Tego który jest Światłem, by zachował nas przy swoim Słowie i przez Nie.

Musimy nieustannie pozostawać świadomi tego, co zaniedbaliśmy, zarówno słowami jak i czynami. Zło słów i rąk musi być zadość uczynione. Wyznaniu temu towarzyszy nadzieja, że kolejny dzień będzie lepszy, a my staniemy się dojrzalsi. Pociesza nas myśl, że [T]en, który rozpoczął w was dobre dzieło, dokończy go [..] (Flp 1,6). Zasypiamy z taką nadzieję i z nią się budzimy.

Trzecia, środkowa zwrotka – to centralny dla mnie moment pieśni – radość. Radość życia to bardzo ceniony motyw w teologii duńskiej, jest ważna w teologii ewangelickiej. Jej również udziela nam Bóg. Radość. Obecność radości w naszych sercach jest konsekwencją pojednania z Bogiem.

Choć bardzo często używamy słowa Radość, jest ona problematyczna dla chrześcijan. Historia chrześcijaństwa nie ukazuje radości jako  lejtmotywu życia.

Nasz trud i wysiłek Bóg przemienia w radość, czyli emocjonalny wyraz odważnego TAK dla własnego, prawdziwego istnienia. To postawa afirmatywna dla pełnego życia ze wszystkimi wartościami. Nasze życie ma znaczenie i warto je wieść dobrze.

My, nasze doświadczenie, jest potrzebne Bogu i innym. Bez pojednania z Bogiem, sobą samym, innymi oraz Naturą – nie istnieje radość. Przeciwieństwem radości jest tchórzostwo, zamknięcie w sobie, lenistwo (acedia).

Radość znalazła swoje miejsce w liturgii. 3. Niedziela adwentu nosi nazwę gaudete co znaczy po łacinie radujcie się. Ta celebracja staje w środku adwentu – w połowie drogi do święta Narodzenia Pańskiego.

Ten, który rozjaśnia noc gwiazdami, rozpala płomień wiary, wlewa radość w serca, pozwala nam dostrzec owoc naszej pracy. Bez wątpienia Bóg działa w nas i przez nas. Jego obecność jest już wyczuwalna i namacalna. Już, ale jeszcze nie w pełni.

Analogia przenosi się na kolejne aktywności człowieka. Ta odwaga wiąże się z zaangażowaniem i wyzwaniem. Trud i ciężar – cierpienie to niezaprzeczalny element życia. Nie chcemy lekceważyć cierpienia, ani go odrzucać, chcemy je odpowiednio przeżyć – to dźwiganie swojego krzyża, który dla chrześcijanek i chrześcijan powinien być rozumiany raczej jako wyzwanie niż trud – wyzwanie hartuje, a ciężar ma dość negatywną konotację. Tak się może stać, gdy zaufamy słowom z 1 Kor 10,13:

Bóg jednak jest wierny; On nie dopuści, aby was próbowano ponad to, co jesteście w stanie znieść, ale wraz z próbą uczyni i wyjście, abyście mogli przetrwać.

Co dobre dla nas jest, Ty tylko wiesz. To zdanie wyraża głębokie przekonanie, że nasza ocena rzeczywistości może być omylna, błędna. Oddanie się w ręce Boga, otwiera nas na możliwość rozpoznania dobra, które nas spotyka, które jest naszym udziałem. Tak wyrażona zależność od Boga jest prośbą o dar wiary.

Dziękuję za ludzi – to ostatnia zwrotka skoncentrowana antropologicznie – w społeczeństwie, w zgromadzeniu (np. eklezjalnym) Bóg się nam objawia bezpośrednio – w drugim człowieku. Poza wdzięcznością okazaną Bogu, nie zapominamy o tych, dzięki którym otrzymaliśmy pomoc. Człowiek nie jest tylko pionkiem albo marionetką. Ma swoją podmiotowość i powołanie.

Każde nabożeństwo uczy nas zależności; siła, którą jesteśmy wsparci przez przyjaciół i bliskich nam ludzi jest siłą samego Boga. Nie chcemy być dłużni za okazaną pomoc (Rz 13,8), więc wyrażamy pragnienie wyciągania pomocnej dłoni każdego dnia. Obecność Boga nie jest więc tylko intelektualnym przekonaniem, czy prywatnym doświadczeniem, ani mistycznym lub subiektywnym uniesieniem. Przeciwnie jest to bliska, namacalna, prawdziwie realna relacja z innymi osobami. Zaangażowanie w chrześcijańskie orędzie wypełnia nasze powołanie. Bóg jest wtedy najbliższy. Rozpoznajemy Boga w Jego stworzeniu. W drugim człowieku niezależnie czy jest to krewny czy całkowicie obca osoba oraz w Naturze: zarówno tej pięknej jak i tej brutalnej, krwawej, morderczej.

a czwarta zwrotka analogicznie do wcześniejszych przerzuca doświadczenie z Bogiem na drugiego człowieka. Nie chcemy pozostawić innych w samotności – ponieważ Bóg nas nie opuścił. Chcemy stawać się dla innych wsparciem, ponieważ Bóg okazał nam wsparcie, itd. Daję, ponieważ zostałem obdarowany. Respondeo etsi mutabor – odpowiadam Bogu, żebym został przemieniony.

Noc staje się jasna od światła Stwórcy i Zbawcy. Nasze chrześcijańskie powołanie jest bardziej zrozumiałe. Jeżeli Bóg wzbudził we mnie wiarę, ta wiara jest czynna w miłości, generuje zaangażowanie w życie.

Piąta zwrotka w końcu odkrywa adresata, do którego jest kierowana cała Pieśń. Ojciec, który strzeże i chroni. Podmiot liryczny jest przekonany, że On zachowa swój blask w tym mrocznym świecie. Wszechobecne zło nie może przemóc światłości. Dlaczego zaimek „Ty” zostaje zastąpione rzeczownikiem „Ojciec”? Może przekonanie o absolutnym obrońcy człowieka przed zniszczeniem i samozatraceniem? O ostatecznym zwycięstwie dobra?

Ostatni wers załamuje nieco optymistyczny wydźwięk całej Pieśni. Po pierwszej i drugiej wojnie światowej wzrosła świadomość zła, może dlatego, że większość z naszych przodków była przez nie dotknięta. To doświadczenie załamało pozytywistyczny obraz świata. Prawda o radykalnym złu w świecie zdumiewa. Ono jak dżuma oblega świat (A. Camus). Powszechna świadomość zła powinna niwelować postawę fundamentalistyczną. Niestety tak się nie dzieje. To dramatyczna wiadomość.

Trzy środkowe zwrotki można bardzo dobrze ocenzurować z chrześcijańskich wartości. Zeświecczyć etykę sprzężoną z teologią poprzez odrzucenie teologii i Boga jako stwórcy i zasady moralnej. Pieśń ta wychodzi radykalnie naprzeciw takiemu stanowisku. Bóg jest zarówno stwórcą świata i normą postępowania. Tylko tak możemy w pełni doświadczyć siebie, innych i radować się życiem. Niech treść tej Pieśni stanie się promieniem światła w mrokach naszego serca.